LKS Płomień Turznica - strona oficjalna

W minioną sobotę rozegraliśmy pierwsze spotkanie w tym roku na własnym boisku. Przeciwnik od razu wymagający, zajmujący 5 miejsce, a wiosną prezentujący bardzo dobry poziom. Niestety do meczu przystąpiliśmy z kilkoma zmianami personalnymi z powodu absencji kilku zawodników. Zabrakło m. in. P. Mejki, M. Krawczyka, M. Solisa, A. Olewniczak, B. Żygadło. W dalszym ciągu kontuzje leczą A. Napiórkowski, B. Solis, A. Pietrulewicz i Ł. Klimowski, ale dwaj ostatni są coraz bliżej powrotu na boisko. Sobotnie spotkanie mogło bardzo dobrze się zacząć dla Płomienia, który w 2 min. powinien objąć prowadzenie. P. Olszewski oddał strzał jednak nad poprzeczką. W 5 minucie mogliśmy cieszyć się już z pierwszego gola. Korner wywalczył A. Sadowski, R. Teliszewski dośrodkował wprost na głowę P. Olszewskiego, który zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. Z upływem czasu obie 11-stki tworzyły sobie okazje do zdobycia bramek. Między słupkami bardzo dobrze spisywał się I. Tyszer ratując kilkakrotnie nasz zespół przed stratą bramki. Płomień w pierwszej odsłonie nie był gorszy i też tworzył okazje do zdobycia gola. Swoich sytuacji nie wykorzystał M. Klimecki, a po strzale M. Zglenickiego paradą popisał się bramkarz przyjezdnych. W 30 minucie napastnik gości wyszedł sam na sam z I. Tyszerem, ale na szczęście w ostatniej chwili uderzenie zablokował O. Goszczyński. W 42 min. odbiór w środkowej strefie boiska zanotował K. Maszkało, zagrał od razu do A. Sadowskiego, który wypatrzył wychodzącego na wolne pole Ł. Świgonia, a ten w sytuacji 1 na 1 nie zmarnował okazji. Do końca pierwszej połowy utrzymaliśmy dwubramkowe prowadzenie. Po przerwie nie mający nic do stracenia piłkarze GLKS od razu ruszyli do ataków. Do 55 minuty były one skutecznie rozbijane przez naszą defensywę. W 56 min. goście zdobyli bramkę kontaktową. Po tym trafieniu goście zdecydowanie ruszyli, a nas trzykrotnie ratowała poprzeczka. W 60 min. lewą stroną urwał się obrońcom A. Sadowski i gdyby zauważył wbiegającego Ł. Świgonia zapewne zdobylibyśmy trzecie trafienie. W 67 min. po zamieszaniu w polu karnym goście doprowadzili do wyrównania i mecz zaczynał się od początku. Od tego momentu Płomień zdecydował się wyprowadzać kontrataki, ale lepsze okazje do zdobycia kolejnych bramek mieli przyjezdni. W 80 min. fantastycznie interweniuje I. Tyszer popisując się refleksem. W 88 min. bliski pokonania naszego golkipera był... O. Goszczyński, który trafił w poprzeczkę. Do końca spotkania utrzymał się wynik remisowy i drużyny podzieliły się punktami.

W tym spotkaniu mieliśmy niebywałe szczęście. Mimo, że do przerwy prowadziliśmy 2:0 mogliśmy przegrać to spotkanie. Szkoda, bo powinniśmy w pierwszej połowie zdobyć jedną bramkę więcej i nie wiadomo czy goście by się podnieśli. Trzeba szanować zdobyty punkt i należy się z niego cieszyć.